Kocham Cię
-Kocham Cię
-Ale po co?
-Żeby Tobie było miło, że sam nie jesteś, że komuś na Tobie zależy
-A dla siebie też mnie kochasz?
-Trochę tak. Dobrze jest mieć kogoś do kochania. Ja egoistka zresztą jestem. Nie mogłabym Cię kochać tylko dla Twojej przyjemności.
-A jak przestaniesz mnie kochać? Krzywdę mi zrobisz wtedy.
-Jak Cię przestanę kochać, to pewnie już mnie nie będzie obchodziła za bardzo Twoja krzywda.
-To ryzykowne być kochanym przez Ciebie
-Nie. Wystarczy, że się nie zmienisz. Przestanę Cię kochać tylko wtedy, gdy staniesz się innym człowiekiem.
-A za co mnie tak kochasz. Powiedz mi Ruda, za co?
-Doprawdy nie wiem.
-Musisz wiedzieć, nie kocha się bez powodu, Ruda.
-Trudno sprecyzować za co. Moja miłość do Ciebie zaczyna się na wszystkim co jest Tobą i należy do Ciebie. Zobacz, Czarny. Widzisz ten dym papierosowy, który przed chwilą z ust wypuściłeś?
-No widzę.
-To ten dym też kocham. Bo on w Twoich płucach był, okrążył Twoje prywatne powietrze. I ulatuje teraz w nicość. Jakbyś swojego duszka wypuścił na wolność. No jak mogłabym Twojego duszka nie kochać, jak?
-Nie jesteś ciekawa, czy ja Ciebie kocham?
-Nie.
-Jak to?
-Przecież wiem, że tak.
-Nigdy się nie deklarowałem.
-Deklarowałeś tysiąc razy, Czarny, co Ty głupi jesteś?
-Wczoraj dałeś mi swój sweter na wieczornym spacerze, bo mi zimno było. Tydzień temu 4 razy gotowałeś jajko na miękko, bo 3 poprzednie nie wyszły tak jak lubię. A w nocy jak śpię wąchasz moje włosy. Jestem czarownicą, wiem wszystko.
-Ale to nie słowa
-Nie potrzebuję słów. Słowa są przereklamowane. Są komercyjne jak Walentynki. Na cholerę mi market w sercu? Zostańmy przy małym lokalnym stoisku z owocami. Pysznymi, soczystymi, które urosły na prawdziwym słońcu, nie w szklarni. Ty jesteś moim słońcem.
Koniec słów, Czarny. Naciszmy sie sobą.
-Chyba NACIESZMY?
-Nie. Naciszmy. Od ciszy. Od bycia ze sobą w ciszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz